Kochajmy się - gościnnie Nowy

Teraz ja! Teraz ja! Ja też chcę!
Niedawno odwiedziłem pewną sympatyczną osobę, pytam się jej: czy może… mógłbym coś… znaczy się… napisać na… tylko tak pytam, na ykhym… yyy… twoim blogu, hmm?
Zgodziła się! – choć nie było łatwo, dobrze, że przyniosłem ciastka.
Od autora: Cześć, mój pseudonim to Nowy, czytaj powoli i ze zrozumieniem (tekst), tak, wiem, że już się tak nie robi. Jakbyśmy się nie widzieli to na razie.


Kochajmy się

Zawsze po obejrzeniu smutnego, poruszającego serce filmu. Ale takiego, że gdy lecą napisy końcowe, wiesz, że ta końcowa melodia to ostatni moment na łzy, oczywiście irytuje Cię nachodząca na nie, psująca cały klimat, głośna, kolorowa reklama. Dopada Cię nostalgia, przemyślenia, pytania: po co to wszystko, jak żyć by było dobrze? Po takim filmie nie masz zamiaru już nic dzisiaj oglądać, no bo mógłbyś zapomnieć o ważnych problemach w nim przedstawionych. Nie chcesz z nikim rozmawiać, bo pewnie poruszą jakieś błahe tematy, typu: chcesz herbatę? Ty teraz prowadzisz filozoficzny monolog w swojej głowie i nie chcesz go stracić, idziesz spać.

Źródło: Pixabay

Podobnie jest przy niektórych książkach, wysłuchaniu prawdziwych opowieści lub odwiedzeniu przerażających miejsc. I gdy uświadamiam sobie, że są to historie oparte na faktach, czyli, że to wszystko wydarzyło się w naszym świecie. Miało konkretne miejsce na mapie, w pewnej odległości w jakiej się teraz znajdujemy, w pewnej odległości od naszego domu. Działo się to w określonym czasie od tego w którym żyjemy, od daty naszych narodzin. Właśnie wtedy mój mózg doznaje szoku i całą mocą obliczeniową przetwarza tylko tą jedną informację, gdy próbuję uświadomić sobie, że około 50 lat przed moimi narodzinami działy się tak straszne rzeczy, jakie mają teraz miejsce na dużym ekranie. Dodam jeszcze iż wciąż żyją niektórzy z uczestników minionych wydarzeń. I to nie musi być amerykański film oparty na faktach ani dokument czy też nawet polska produkcja opowiadająca historię z XX wieku. Aaa to pewnie ktoś, kiedyś, na bliskim wschodzie, dalekim zachodzie, no może za naszą granicą, chyba że w większych miastach, ludzie których mijamy na ulicy, znajomi i rodzina?

Źródło: Pixabay

Nie jestem doświadczonym przez życie starcem z bagażem takim, że oj, na raz to bym tego nie załadował. Ale powoli wypracowuję strategię na ciężary, przykrości i doświadczenia których wcześniej nie dałbym rady podnieść. Wtedy wraz z Bobby’m McFerrin’em śpiewam: DON’T WORRY BE HAPPY! Powiesz pewnie: „a tam, gadanie…”.
Oczywiście chodzi o mniej istotne sprawy, a właściwie to ja decyduję o ich wadze, mój sposób myślenia. Gdy nagle zatrzymuję się i zastanawiam to po chwili dochodzę do wniosku: zaraz, to bez sensu, w tej chwili przeżywać coś takiego? Olać to! Żeby czyjś mały krok na mój odcisk, zrobił tak wielki dym? Nie zaprzątaj sobie tym głowy, wyrzuć to, zapomnij, walić to – żeby nie powiedzieć brzydko. No nie unoś się, najwyżej to brwi, nie, tylko jedną brew unieś i westchnij. Uśmiechnij się i idź dalej. W tej chwili na świecie ludzie umierają z głodu, są torturowani, powoli zabijani, chorują, cierpią nie do opisania, to wszystko zwykle przez drugiego człowieka. Ja czuję złość na drugą osobę gdy mnie ignoruje, powie coś nieprzyjemnego o mnie, zlekceważy, okłamie, oszuka, obmówi. Naprawdę to jest taki problem? Prawdziwe problemy mają ludzie wokół, gdzie każdy ich dzień to walka, a ja obrażam się, bo kogoś poniosły emocje, miał gorszy dzień, coś nie poszło zgodnie z planem, ktoś go wkurzył i mam być następnym klockiem domina? Proszę… „Przemoc rodzi przemoc, lęk, agresja, niemoc”. Proszę... don’t worry be happy. Każdy ma swoje problemy, wiadomo, chociaż Jack Sparrow zwykł mawiać: „problemem nie jest problem, problemem jest twoje podejście do problemu”.

Źródło: Pixabay

Wszyscy coś przeżywamy, nosimy bagaże życiowe, emocje, relacje z innymi i sobą samym. Myślę, że każda osoba żyje we własnym świecie. Są ludzie którzy znają go z opowieści, mitów i legend, ci co trochę już widzieli oraz ci co już wszystko widzieli, choć nigdzie nie byli. Tacy, którzy jadą na weekend w góry lub na wakacje nad morze, odwiedzając popularne atrakcje turystyczne na naszej mapie. Rodacy i mieszkańcy odległych krainach, handlarze, biznesmeni, podróżnicy, zdobywcy, królowie, kosmonauci i inni. Myślą, że wiedzą coś o twoim świecie, ale nawet ty sam go dobrze nie znasz, więc po prostu się do nich uśmiechnij. Sądzę, że z ludźmi jest trochę jak z grą w sapera na Windowsie. Wszystkie pola wyglądają podobnie, jednak każde z nich coś skrywa. Musisz tylko kliknąć w to szare pole.

Źródło: Pixabay

Trochę zszedłem z tematu, ale chciałem to powiedzieć, po prostu to tak miało być. A zamierzałem tylko powtórzyć wraz z wieszczem narodowym: KOCHAJMY SIĘ! Bywają w naszym życiu sytuacje, gdy ktoś się przed nami otwiera. Kiedy naprawdę go poznajemy i wiemy ile przeszedł. Wtedy łatwo być miłym, bo to przychodzi samo wraz z emocjami. Jednocześnie jest nam żal, bo przecież już wcześniej mogliśmy traktować tę osobę lepiej. Nawet gdy dowiedzieliśmy się prawdy o tej osobie, wkrótce o tym zapominamy, może czasem do tego wrócimy lub będziemy podświadomie trochę bardziej przyjaźni. Emocje opadną, ale warto jeszcze coś sobie uświadomić. Gdy ta osoba otwarła się przed nami, powstała nowa więź. Cieszysz się, że ci zaufała i czujesz się odpowiedzialny za nią. Wzbudziła w nas żal i współczucie, ale dobrze nam z tym. Chcielibyśmy zadośćuczynić wszystkie jej cierpienia. Łzy są uzasadnione. Zrobiłbyś naprawdę wiele by polepszyć jej stan. Wierzysz, że uda się jej wyjść z każdego dołu. Mówisz do niej w myślach: WALCZ I NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJ! Nawet jeżeli sama nie wierzysz w siebie, to ja wierzę w Ciebie. Jestem absolutnie pewien, że wygrasz z czym chcesz, jestem z Tobą, pomogę Ci, tylko mi o tym powiedz, nie poddawaj się proszę. Zrobię wszystko co będę w stanie by Ci pomóc. Chcę żebyś mi zaufała i mówiła gdy nie masz sił, bym mógł Cię wesprzeć. Bo Cię kocham. Jakoś już tak jest, że ten emocjonalny słowotok z nas nie chce wypłynąć, bo akurat wtedy brakuje mądrych słów. Jeśli jesteście w realu to można przytulić, a jak nie, to może emotikona?

Źródło: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/c/cb/Pan_Tadeusz_1834.jpeg


Wracając, tak, wtedy Kocham tę osobę i nie jest to erotyczna miłość jaką znamy z popkultury czyli jaką świat usiłuje niestety z dobrym skutkiem sprzedawać. To jest miłość gdy cieszysz się na widok znajomej osoby. To jest miłość matki do dziecka. Ta miłość to poświęcenie, heroizm, oddanie życia za kogoś. To jest miłość która trzyma ten świat przy życiu. To jest miłość która jest odpowiedzią. To jest naturalne dobro w czystej postaci. Znasz taką miłość? Tam nie ma kłamstwa. Tam nie ma siebie, tam jest dawanie siebie. Tam nie ma własnych korzyści, żądz i pożądliwości. Każdy winien być jej dawcą i biorcą. To właśnie ta prawdziwa miłość do drugiego człowieka, winna być w każdym małżeństwie na pierwszym miejscu, winna być fundamentem związku, dopiero za nią cielesne pragnienie drugiej osoby, które błędnie nazywane jest miłością. Prawdziwe uczucie nie ma nic wspólnego z pożądliwością, to są kompletnie różne wątki. Kochajmy się! Tak łatwo nam zapomnieć, że każdy jej potrzebuje i że dla niej żyjemy. Jesteśmy na tyle przyzwyczajeni do smutnych informacji wokół, że uodporniliśmy się na nie, w ogóle nas nie ruszają. Może wtedy nie moglibyśmy odczuwać radości, stale nosząc wszystkie cierpienia świata. A może bylibyśmy zawsze dobrzy i nie wyrządzali nikomu krzywdy.

Żyjemy by kochać. Kochamy by żyć. Kochajmy się!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Poddaj się

Co oglądałam w sierpniu

Ideał