Poddaj się

Niezależnie ile razy by na ten temat nie spojrzeć zawsze się widzi coś co jest trudne w danym momencie.

Na pewno teraz masz pewne cięższe momenty. I ta myśl od razu wchodzi do głowy: "Poddaj się. Po co tak ze sobą walczysz?". Mam teraz taką myśl, a nawet w kilku sprawach. Jakiś czas temu moje życie potoczyło się tak, że wróciłam do mojego domu rodzinnego, jestem bezrobotna, wzięłam dziekankę na uczelni co oznacza jeszcze dłuższe studia i nadal jestem samotna, bez drugiej połówki. Kiedy pakowałam się z Opola do domu byłam pełna wiary w zmiany, które nadejdą. Wiadomo miałam myśli, że jednak trochę trudno zostawić życie jakie się prowadziło samotnie w mieście i wrócić na wieś. Miałam zawsze wszystko pod ręką: kino, teatr, filharmonia, biblioteka, kawiarnie i restauracje. Jeśli miałam kaprys wyjścia na ciekawy wieczorek z autorem jakiejś książki, którą niedawno czytałam mogłam po prostu w 5 minut się ubrać i wyjść. Zostawiłam tam też znajomych, może nie takich, którzy mieszkali w samym Opolu, ale takich co mieszkali w okolicach tego miasta. Zawsze można się było łatwiej spotkać. Tutaj, gdzie teraz jestem, wróciłam do moich przyjaciół z czasów szkoły podstawowej, gimnazjum, liceum i studiów w Gliwicach. Są to znajomości długoletnie i nawet teraz myśląc tylko o nich się uśmiecham. Niektórzy nawet tak się ucieszyli, że myślałam, że po powrocie zastanę chmarę balonów, fajerwerki i imprezę na 100 osób. Wróciłam też do rodziców za którymi tęskniłam i do dziadków. Rodzinę warto mieć obok siebie, bo jest ogromnym wsparciem, albo przynajmniej tak jest w mojej sytuacji. Wiadomo są też Twoją największą krytyką i powiedzą co myślą, a nie zawsze chce się to usłyszeć. Rodzina jest przy mnie wtedy kiedy zostaję sama, bo każdy ma swoje życie i nie mam nikomu nic za złe. Do wszystkiego mam bardzo daleko, niezależnie gdzie bym nie chciała się wybrać i tak muszę pojechać samochodem więc właściwie o winku w pubie wieczorkiem mogę sobie zapomnieć. Kino, teatr czy jakieś spotkania dyskusyjne to dla mnie  godzinne lub nawet dwugodzinne zbieranie się. 

Jakoś dwa tygodnie po powrocie rozpoczęłam rozsyłanie mojego CV po okolicy. Skoro się tutaj przeniosłam to najlepiej znaleźć coś na miejscu. Dziadkowie są coraz starsi i trzeba się nimi zaopiekować, a wygodniej jest pozostając w rodzinnym domu. Kiedy odpoczęłam i w końcu się wyspałam zaczęło do mnie dochodzić, że nic się nie dzieje. I z jednej walki z Opola przeszłam w inną, tu na miejscu. Dlaczego jeszcze nie mam pracy? Dlaczego niczego nie potrafię niczego znaleźć? Tak długo jestem sama, wszyscy wokół kogoś mają a ja ciągle nic? Co ze mną nie tak? Nie mam żadnych zainteresowań, nie potrafię się czemuś poświęcić? Jestem za głupia na to wszystko? Czegoś nie chwytam? Po tych pytaniach zaczęłam się szamotać, tworzyć wszystko i nic, a w głowie słyszę tylko poddaj się! Ale czy mam ulec temu głosikowi (może raczej głosiskowi, bo krzyczy niemiłosiernie)?

Nie poddawaj się mu! Walcz! Powiedz mu: "Fuck You Voice!" (było to w filmie "Aż do kości"). Jeśli się poddasz to co tym osiągniesz? Nadal będziesz stać w miejscu. Może przestaniesz słyszeć ten chole.ny głos w głowie, albo może trochę ciszej, ale co to da? Zatrzymując się nic się nie stanie, albo jeszcze upłynie trochę gruntu pod nogami! Pomyśl sobie tak, jak stoisz na skraju urwiska, przed Tobą skarpa (stoisz na jej skraju) i całe morze, chwiejne, wzburzone i nieprzyjazne, a za Tobą trochę wyboisty, ale stabilny grunt. Teraz masz trzy wyjścia. Pierwsze to rzucić się w morze (czyli spie..olić wszystko umyślnie), nieprzyjazne i po pewnym czasie utonąć, bo na powierzchni wzburzonego morza się nie przeżyje. Możesz posłuchać "poddaj się", ale po pewnym czasie wzburzone morze i wiatr naruszą skarpę i właściwie też wpadniesz do morza. Mamy też opcję numer trzy. Ta jednak wymaga jaj. Odwróć się i idź. Ile razy zabłądzisz aż znajdziesz właściwą drogę? Ile razy skręcisz kostkę na wyboistych ścieżkach? Tego wszystkiego nie da się zliczyć, ale coś zrobisz! Na pewno z tych wykonanych kroków czegoś się nauczysz. A skąd to wiem? Bo już nie raz stałam w tym miejscu. Czy żałuję podjętych decyzji? I tak i nie, ale każdy ma swoje "co by było gdyby".

Mam teraz trochę wolnego czasu, no dobra ogrom, ale jakoś udaje mi się go spożytkować. A jak to zrobić? Napisz teraz co u mnie się dzieje w głowie i w działaniu.

  1. Od jakiś dwóch lat moja przyjaciółka M. opowiadała mi o zajęciach tanecznych z baciaty. Zachwalała swojego prowadzącego i to jakie ma świetne podejście do ludzi i do zajęć. Jako, że sama uwielbiam tańczyć słuchałam z przyjemnością, ale byłam wtedy daleko. Po powrocie z Opola jeszcze się wzbraniałam przed pójściem na zajęcia, bo takie zajęcia to jednak koszt. Jednak w tym przedsięwzięciu wspierają mnie moi dziadkowie, którzy nie mają o tym pojęcia, ale pieniądze, które od nich dostaję przeznaczam właśnie na ten cel. Zajęcia jak na razie nadal mnie krępują, bo nie przyzwyczaiłam się jeszcze do ludzi na zajęciach, ale jestem zachwycona tym, że mogę tańczyć i mam z kim, bo są rotacje! Kroki są dość łatwe w tym tańcu, gorzej natomiast z posłuszeństwem. Otóż w tym tańcu to partner prowadzi  i tylko on. Jak partnerka zaczyna dokazywać to raczej nie będzie to przyjemne dla osób które ze sobą tańczą i dla tych którzy na nich patrzą. Jako, że jest tyle nowych osób to ciągle jestem spięta i w jak zwykle w tańcu trzymam ramę. Podobno jednak ten taniec daje bardzo dużo pewności siebie. Ja jeszcze nie odczułam tego, ale widzę dużą zmianę u koleżanki z liceum D. Nabrała ona pewności siebie i przez to z osoby cichej i zamkniętej stała się spokojną, ale otwartą osobą. Przez te zajęcia chcę się otworzyć na ludzi, nowe znajomości i nabrać pewności siebie, którą jak na razie udaję i w ten sposób bardziej hojrakuję i tracę autentyczność, staję się "Aktoreczką". Nie lubię tego u siebie i staram się też to zmienić, ale to rodzaj maski za którą się kryję i ciężko teraz wyjść spoza niej. Trzeba popracować nad sobą jeszcze mocniej.
  2. Moja przyjaciółka M. (inna od tej powyższej) z najdłuższym stażem urodziła niedawno (pół roczku temu) małego K. Jest to maleństwo bardzo wyczekiwane przez moją przyjaciółkę, ale też i przeze mnie! M. niestety miała problemy zdrowotne, które przez długi czas (lat) nie pozwalały na zajście w ciążę. Ile było łez, szczególnie po utracie dziecka, o którym wiedziałam i było tyle nadziei, a tu nagle strata. Później jeszcze doszły komplikacje, okazało się, że ciąża była bliźniacza o czym nie wiedzieli wcześniej lekarze i trzeba było szybko M. rozcinać. W skutek tego wszystkiego zajście w ciążę było jeszcze mniejsze. Jednak stał się cud i jednak M. zaszła w ciążę! Stało się to miesiąc lub dwa po tym okropnym wydarzeniu! Po narodzinach zdrowego maleństwa M. skupiła się na macierzyństwie. Jednak po pół roku M. chce wrócić do formy. I tak w mojej głowie pojawił się pomysł wspólnych treningów. Muszę brać pod uwagę podczas wymyślania tras i zajęć treningowych, że w ciągu roku miała dwukrotnie rozcinany brzuch, zdanie ginekologów, że nie należy przesadzać z obciążeniem w ćwiczeniach i jej organizm. W ten sposób wymyślone zostały kijki (nordic walking). Trasy są krótkie i wymyślone w ten sposób, że można w ciągu 5 min samochodem dojechać do domu. W domu samodzielnie jeszcze się rozciągam, ale generalnie bez tego bym nie potrafiła normalnie chodzić, tylko jak jakieś zombie. Myślę też o dodatkowych treningach biegów wytrzymałościowych. To jest sport, który lubiłam i teraz pewnie będzie trudno na nowo do niego wrócić, ale może się uda (dam znać w tej kwestii). Chcę przez ten punkt wesprzeć M. w jej krokach do udoskonalania samej siebie, do tego mamy czas dla siebie, na czym też mi zależy. No i do tego jestem też ja. Mam problem z mięśniem wewnętrznym prawego uda, który powoduje, że nie podnoszę normalnie nogi kolanem tylko robię to biodrem co powoduje u mnie efekt "nadrzucania" nogi. Dlatego chcę się skupić na treningu tego mięśnia i wywołaniu sygnału do mięśnia i zmuszania się do poprawnego poruszania się. 
  3. Jako, że staram się wzbogacić swoje CV to niestety, ale w punkcie języki obce mam wpisany tylko "angielski" co jest słabe i trzeba coś z tym zrobić. Niestety w moim zawodzie to mniej więcej jak napisać: "w sumie to samo co wszyscy więc daj se spokój". Dlatego też pomyślałam o pójściu na kurs języka niemieckiego. Jest to język przygraniczny i na pewno bardzo potrzebny. Jest drugim najbardziej spotykanym językiem w CV, ale mając wpisane już dwa podstawowe mogę z dumą powiedzieć, że mam to co wszyscy. Myślę, że samodzielnie zacznę się uczyć języka czeskiego i włoskiego. Mam książki, które będą w stanie mi pomóc poznać chociaż podstawy komunikacyjne. Zobaczę wtedy jak idzie mi nauka i rozwój w tej dziedzinie.
  4. Czytanie jednej książki na tydzień. To coś co chcę dopiero też wprowadzić w życie. Czytałam i oglądałam wiele wypowiedzi, że poszerzy to moje horyzonty więc zwiększę swoje zainteresowania w ten sposób i może będę miała w końcu więcej zainteresowań. 
  5. Powrót do aktywnego fotografowania. To będzie ciężkie. Zaniechałam trochę moje zdolności fotograficzne. Tego trzeba akurat żałować. Chciałabym do tego wrócić. Jest to ciekawe zainteresowanie, trochę niszowe jeśli faktycznie chcesz się nauczyć i poznać na tej dziedzinie. Tak więc to kolejny punkt. 
  6. Zapisanie się na kurs gry na organach kościelnych. Szalone, wiem. Nie potrafię nawet grać na pianinie a chcę się rzucić na organy kościelne gdzie nie tylko muszę ogarniać dwie ręce, ale też i dwie nogi! Jednak jest to coś z czego w razie gdyby mi się udało mogłabym sobie dorobić w kościele no i byłaby to muzyka. Tego punktu jednak pod jednym kątem się boję. Wiem, że muzyka może mnie pochłonąć i mogę się rzucić  coś co mnie pochłonie w całości. Podobno to się nazywa pasją. Przez całe życie przed nią uciekałam i nie wiem czy na ten punkt się odważyć.
To już wszystko jeśli chodzi o moje zabiegane myśli. Mam nadzieję, że może komuś pomogłam w nie poddawaniu się. Pamiętaj - "Odwal się Głosie!". To Ty masz mieć kontrolę nad swoim życiem nie ten głosik w Twojej głowie. Napiszcie w komentarzu lub wiadomości prywatnej jak Wy sobie radzicie w tych sprawach no i jak z moimi planami? Czy nie są zbyt ambitne? Dajcie znać!

Do usłyszenia.

Marta XOXO

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Co oglądałam w sierpniu

Ideał